Jestem wzruszona Waszą reakcją na wczorajszy post.Dodałyście mi otuchy i wiary.
Każde słowo podnosiło mnie na duchu.Jak to miło móc napisać o sytuacji,którą potrafią zrozumieć inni.DZIĘKUJĘ-JESTEŚCIE WSPANIAŁE I TAKIE KOCHANE!
Przedstawię zdjęcia,które zostały zrobione wieczorem ,dzień przed "wypadkiem"
Siedziałam sobie na sofie.
A co ze mną po bliskim spotkaniu z kuchenką,z której ulatniał się gaz i......buch?
Popalona część z przodu,na długości.
Jak się cieszę,że Wojtek dał radę i mi je ściął.Ze strychu przyniósł stare krzesło i zaczął.Po co krzesło?Miałam nogi jak z waty.
Widać jego ucho i małą część twarzy.
Obok na zdjęciu ,sprawdzam ile włosów zostało ściętych.
Dzisiaj kolejna część.
Efekt końcowy-
Dla porównania-
Wiem zdjęcia zrobione z innej perspektywy ale i tak widać ile włosów zostało ściętych.
Czy jeszcze będę miała takie?
Dziewczyny,jeszcze raz dziękuję.Łezka w oku się kręci.
Z SERDUCHEM NA DŁONI
MARIKA