Witam Was Kochane
Zorganizowałam rozdanie,postawiłam pytanie:"Dzień ,który pamiętam".
Po przeczytaniu kilku odpowiedzi jestem bardzo,bardzo wzruszona.Przy niektórych pojawiał się uśmiech,przy innych zakręciła się łza z Waszego szczęścia,łza z powodu tego ,co przeżyłyście.
Stałyście się mi bliższe,wiem jedno wiele ludzi łączy,nikt w swym nieszczęściu nie jest sam.
Już dawno "chodzi" mi po głowie utwór-"BYŁ TAKI DZIEŃ,CO NIE WRÓCI NIGDY JUŻ...BYŁ TAKI KTOŚ..."
Postanowiłam opisać dni,których ja nie zapomnę.
"BYŁ TAKI KTOŚ,KTO NIE WRÓCI NIGDY JUŻ"
Była jesień,wracaliśmy ze szpitala,byłam w wyśmienitym humorze-przecież zbliżał się weekend i wyjazd do rodziców.
Zadzwonił telefon Wojtka,mimo że prowadził,odebrał.Prawie w ogóle nie rozmawiał tylko oddał mi,usłyszałam słowa brata:"Mariola,trzymaj się,Tata nie...(Wybaczcie nie napiszę tego).Zaczęłam krzyczeć-"NIE,NIE,NIE,NIE!!!!!",rzucać się.Wojtek musiał zatrzymać samochód.Tulił mnie mocno i płakał ze mna,a ja.....a ja tylko widziałam tatę w garniturze,takiego go zapamiętałam,miałam wrażenie że im głośniej będę wołała TATO!!!!TATOOOO!!!-on usłyszy i wróci ,przecież nie może tak odejść,nie on,nie mój Tatuś.Pewnie słyszał,może sam miał łzy w oczach ale nie wrócił.
Chciałam jeszcze opisać dzień narodzin mojej córeczki.
Był jeszcze miesiąc do przewidywanego terminu porodu.Zaczął mnie pobolewać brzuch,pojechaliśmy na pogotowie,zostałam przyjęta na oddział,pielęgniarka mega leniwie zadzwoniła po lekarza,ten zszedł ze studentem ,spokojnie rozpoczął badanie i w pewnym momencie usłyszałam jego krzyk-"Ona rodzi-karetka-co Pani tak siedzi"-pielęgnarka od razu się obudziła.
Znalazłam się w karetce ze studentem,który modlił się ,bym nie urodziła w trakcie drogi-o rety jaki on był blady i się cały trząsł.Mimo,że zaczął się poród,nic nie czułam,tylko śmiałam się ze studenta i go pocieszałam(zmiana ról).
W szpitalu okazało się,że Emilka urodzi się poprzez cesarskie cięcie.
Gdy ją zobaczyłam zaczęłam płakać-takie maleństwo(ważyła tylko ponad2kg.),"Jak ją wezmę na ręce?"."Takie maleństwo"Spytałam sie czy to na pewno córka,gdy usłyszałam,że tak dostałam drgawek-takie WIELKIE MAŁE SZCZĘŚCIE!Mój skarb.Dziecię,które powstało z miłości dwojga ludzi,chciane,kochane,oczekiwane-dla nas to był cud!!!Wojtek był cały czas przy mnie-jak ja go kocham.
Mimo,wcześniejszego porodu Milcia była zdrowa,nawet nie potrzebowała inkubatora-raczej mi by się przydał.
Wojtek przywiózł do szpitala ciuszki niemowlęce-wyglądała w nich jak w worku.Dopiero brata żona wpadła na pomysł ,by kupić ubranka dla lalek-pomysł okazał się trafiony.
Mam nadzieję,że Was nie zanudziłam,dziewczyny zapraszam do rozdania-http://mariolka2.blogspot.com/2013/03/moje-rozdanie.htmlopiszcie swój dzień,który macie w sercu.
Z SERDUCHEM NA DŁONI
MARIKA
Wzruszyłam się strasznie, aż nie wiem co napisać :( Trzymaj się Kochana :*
OdpowiedzUsuńKażdy nosi głęboko w sercu pewne swoje historie...
OdpowiedzUsuńTakie"Małe tęsknoty,serca wzruszenia,serca łopoty"
OdpowiedzUsuńWzruszająca jest ta pierwsza historia... tak mi przykro..
OdpowiedzUsuńWierzę,że jest przy mnie
UsuńPiękne napisane, wcale się nie dziwie że dziewczyny się wzruszyły bo i mnie chytło za serce!
OdpowiedzUsuńGdy traci się tak bliską osobę-serce pęka
UsuńPopłakałam się...nic więcej nie mogę napisać.
OdpowiedzUsuńSkarbie,teraz ja się wzruszyłam
Usuńprzykro mi, na prawdę. Ale cieszę się, że córeczkę masz zdrową, chociaż teraz choruje to mam nadzieję, że obie wyzdrowiejecie :*
OdpowiedzUsuńOj,Milcia już rozrabia,gorzej ze mną-teraz łatwo o wirus
UsuńKochana strasznie się wzruszyłam , gdy przeczytałam o Twoim tacie. Moja mama odeszła 3 miesiące temu , a ja nadal nie potrafię się pozbierać. Jednak mam nadzięję , że jest przy mnie..
OdpowiedzUsuńCo do narodzin córeczki to musi byc to coś niesamowitego :)
Uwierz mi-Twoja mam jest przy Tobie.
UsuńBardzo wzruszające historie :(
OdpowiedzUsuńTych dni nie zapomnę nigdy już
UsuńCzasem świat jest niesprawiedliwy....
OdpowiedzUsuńTwój tato jest obok Ciebie, jestem tego pewna...Poza tym na świecie została jego cząstka - Ty i Twój brat!!
A córunia wasza to prześliczna mała laleczka! W dodatku z wielkim sercem dla innych (zresztą jak i mamunia :*)
Dziękuję skarbuś za takie słowa-wielkie słowa!
OdpowiedzUsuńAż mam łzy w oczach jak to przeczytałam... Tulę Ci kochana mocniutko :*
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńWzruszylam sie :*
OdpowiedzUsuńTy zrozumiesz ,co to znaczy osoba,która kocha i jest przy Tobie w chwilach ,gdy łza płynie za łzą-mąż,dzięki niemu jestem.
Usuń*juz wrocilam.
UsuńDobrze to rozumiem i taka wspierajaca osoba to skarb :*
oczywiście, że nas nie zanudziłaś ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję Madziu,że przeczytałaś
UsuńPowiem Ci Mariolko,że przeczytałam ze łzami w oczach to,co napisałaś. Oba momenty w Twoim życiu były faktycznie bardzo emocjonujące i bardzo wzruszające. Tak mi przykro,że straciłaś tatę-tak bardzo bliską Twojemu sercu osobę. Na szczęście druga historia z porodem zakończyła się happy endem. Jak tak czytam czasami Twoje posty,to czuję wewnątrz, że jesteś bardzo wrażliwą, dobrą i ciepłą osobą. Należy Ci się szczęście i obyś jak najwięcej przyjemnych chwil miała w życiu i oby jak najmniej smutnych momentów było przed Tobą...
OdpowiedzUsuńTwoje słowa są wspaniałe.Nie wiem,czy słyszałaś utwór "Dłoń"-N.Kukulskiej-"...i codziennie mi Ciebie brak,choć najmniejszy daj mi znak..."pasuje do tego co czuję,tak nie miało być,tata miał być z nami,ten kochany ,wspaniały,czuły,mądry człowiek,który był mym Tatą.
OdpowiedzUsuń