Dzisiaj w poście dominuje refleksja i wspomnienie.
Zaczynam:
Szpital.
"Budzę się...boli...boli...ciężko otworzyć oczy...czuję,ktoś jest obok...TATA!Trzyma mnie za dłoń.
Zasypiam...
Budzi mnie krzyk:"Ja muszę,muszę do siostry,musicie mnie wpuścić!"-mój braciszek...dlaczego ma taką smutną minę...?"
To kilka zdań,zdań tak ważnych dla mnie.Tutaj nie trzeba się rozpisywać...
"Lekarz poprosił moją rodzinę do gabinetu.
Nic nie czuję,spoglądam się na tatę-ma takie smutne oczy,mama wyciera łzy.Chcę im coś powiedzieć,pocieszyć-niestety przez gardło mi nic nie przechodzi...przez całą drogę do domu każdy z nas milczał.
W końcu w domu!To było dla mnie najważniejsze.Śmiać się,cieszyć,przytulić dzieciaczki.W ogóle nie rozumiałam zachowania bliskich.
Brat potrafił siedzieć w moim pokoju(wtedy mieszkaliśmy z moimi rodzicami)nie mówiąc nic,po prostu był,a mnie to drażniło-nie przeszło mi przez myśl,że tak może przeżywać.
Oni wiedzieli,że czeka mnie walka,ja nie zdawałam(albo nie chciałam)sobie z tego sprawy.
"Nie wytrzymam,tak źle się czuję,nie mam siły wstać-nie ,to leczenie nie dla mnie,nie chcę tego.Tato proszę zabierz mnie,tatusiu-odmówił.Miałam wrażenie,że nie wyjdę ze szpitala.Codzienne życie wydawało mi się tak bardzo odległe..."Gdyby nie rodzina,faktycznie poddałabym się,pierwszą walkę wygrałam!
Życie płynęło.Przeprowadziliśmy się do Wojtka.Nie było weekendu,by tata nie odwiedzał nas.Z wnukami potrafił się bawić godzinami nie spoglądając na zegarek.Nie było dnia,by nie dzwonił.Wiedziałam,że nic mi się nie stanie-"PRZECIEŻ MAM TATĘ".Po kilku dniach telefon:"Mariola trzymaj się,tata nie zyje!","NIEEEEE""Tato!!!","Tatusiu".Pisałam już nie raz o stracie ojca.Czas nie leczy ran,jest jedynie okładem.
Nastąpił progres.Znowu kroplówki,szpital.Starałam się o tym nie myśleć.Żyłam i żyję jakby nic się nie stało.
Są przy mnie Ci,których kocham,mogę na nich liczyć.Choroba nie jest wyrokiem.
Moja walka z chorobą trwa nadal.Przyznaję się,miewam chwile załamania.
Choroba uczy pokory,cierpliwości;Człowiek zmienia się,dostrzega to,o czym nie miał pojęcia.Każdy dzień ,to dar który jak najlepiej powinien być wykorzystany-Nic nie dzieje się bez przyczyny!Ja już wygrałam-wygrałam miłość!
Dzisiaj nie myślę o sobie.Dzisiaj myślami jestem z bratem.Teraz On leży pod kroplówkami.
Wczoraj miał urodziny...Kocham go bardzo.Jestem dumna,że mogę powiedzieć,napisać"mój brat"
Pamiętam te czasy
Razem przysięgaliśmy
"Nigdy nie poddamy się"
Wciąż wytrzymuję
Wciąż stąpam twardo po ziemi
Tu jest nasze miejsce...
Dzisiaj On słyszy mój krzyk:"Ja muszę ,muszę do brata,musicie mnie wpuścić!"
Z SERDUCHEM NA DŁONI
MARIKA
:((((
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla brata!!
i dla Ciebie oczywiście:*
Dziękuję słoneczko w swoim imieniu i brata:))
UsuńKochana, wierzę w Ciebie, chociaż jest tak trudno dasz radę, masz dla kogo żyć i o kogo się troszczyć, a sił starczy Ci jeszcze na wspieranie brata. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPiekne słowa-dziękuję:))
UsuńMoja droga, życzę dużo zdrowia dla Ciebie i brata!
OdpowiedzUsuńDziękujemy:))
UsuńMając u boku wspaniałych ludzi łatwiej jest pokonać wszelkie trudności. Dużo zdrowia dla brata!
OdpowiedzUsuńDokładnie Karolinko:))
UsuńZdrówka dla Ciebie i brata ! ! ! :)
OdpowiedzUsuńKochana-dziękuję wraz z bratem:))
UsuńMusisz być silna, masz dla kogo żyć.
OdpowiedzUsuńStaram się kochana,staram...:))
UsuńSłońce jestem z Tobą i Twoją rodziną, myślami, modlitwą. Jesteś silna, dasz radę! :-*
OdpowiedzUsuńZ całego serca-Dziękuję! Piękne słowa! Bardzo!
UsuńNie mam pojęcia, dlaczego los tak doświadcza Waszą rodzinę. :) Ale Waszą miłość widać z daleka, walczcie dalej razem! Przesyłam dużo dobrych, ciepłych myśli.
OdpowiedzUsuńKochana,dziękuję.Może to wszystko co się dzieje,tak bardzo zbliża nas,uczy szacunku.Wiele zawdzięczam bratu,Jego słowa:"Nie mamy już taty,teraz ja nim będę dla Ciebie..."pomogły mi w dalszej walce.Nie rzucił je na wiatr.Rodzina jest bardzo ważna.Często o tym zapominamy,a przecież wystarczą małe gesty,słowa"Kocham"by być szczęśliwym-pomimo wszystko...:))
UsuńTrzymajcie i się i na pewno dacie radę! Wierzę w Was i jestem z Wami jak wiele osób tutaj :)
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo silną, ciepłą i tak kochaną osóbką, że wszystko musi, po prostu musi być dobrze - bo nie może być inaczej. Przesyłam siły i buziaki, będę o Was myśleć :*
OdpowiedzUsuńLos doświadczył Cię bogaciej niż wszystkie nas, komentujące teraz Twój wpis... Ale masz przez to właśnie takie 'serducho na dłoni', wyjątkową osobowość, która jak magnes przyciąga. Takie dziewuchy zasługują na wszystko co najlepsze i życzę, by słońce zaświeciło nad Waszą rodzinką jak najszybciej:*
OdpowiedzUsuńSloneczko, powylam sie, tak zwyczajnie. Nie jestem w stanie zrozumiec, dlaczego az tyle cierpienia Ciebie, zwlaszcza teraz (Was), spotyka. Niestety mam wrazenie, ze dobrzy ludzie, zawsze dostaja po dupie i to jest ta cholerna niesprawidliwosc :/ Musi byc wreszcie dobrze, brat wyzdrowieje, a Ty pokonasz chorobe!!! Jestescie mega silna rodzina i dacie rade! Macie siebie, a to najwazniejsze! Nie mam pojecia, jakie slowa moglyby dodac Ci otuchy, w tej sytuacji pewnie zadne. Wiedz, ze z calego serca jestem z Wami i mimo wszystko, sprobuj wykrzesac jeszcze sily, dla Was wszystkiech. :***
OdpowiedzUsuńLepiej u Was?
UsuńWszystkie dziewczyny komentujące tego bloga są z Tobą. Pamiętasz co Ci pisałam w mailu? Jesteś za silną kobietą, żeby jakaś choroba mogła Cię nękać. Już za niedługo ze swoim bratem będziecie mogli cieszyć się zdrowiem ;)
OdpowiedzUsuńBrat jest w szpitalu? :( Życzę mu dużo zdrowia(jak i Tobie oczywiście) Wszystko będzie dobrze, musi...
OdpowiedzUsuńprzykro mi,że tyle cierpienia uzyskujesz od życia,ale wiara jest najważniejsza no i miłość ! trzymajcie się!!
OdpowiedzUsuńZycze zdrowia dla brata.
OdpowiedzUsuńI zebys sobie radzila, w koncu masz sile.
Mogę tylko życzyć zdrowia dla Was obojga. Dacie radę :)
OdpowiedzUsuńPopłynęły mi łzy :( Nie wiem co powiedzieć. Nie poddawaj się i walcz :((((((((
OdpowiedzUsuńKochana życzę dużo zdrowia dla Ciebie i brata!
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla Was, wszystko dobrze się skończy, inaczej nie może być, nie ma takiej możliwości.
OdpowiedzUsuńEeehhh co za życie :/ Siedzę i ryczę :( Dlaczego TO sptyka taką wspaniałą, bliską sobie rodzinę???? Jesteś najwspanialszą osobą, pełną dobra, szczerego serduszka i empatii do innych, nie znam Cię osobiście, ale jesteś bliska memu sercu i głęboko wierzę w to, że dobro powraca, zatacza koło i wynagradza nam naszą dobroć i uczynki. Nie może być inaczej i jestem przekonana, że dzięki Twojej magicznej sile dacie radę, zarówno brat jak i Ty moja Kochana Iskierko :-*** Musisz być silna, bo jesteś najmocniejszym ogniwem łączącym Cię z Wojtkiem, dziećmi, mamą, bratem i TATĄ ♥ Ten łańcuch nie rozerwie się, bo jesteś silna i Tatuś Twój nie pozwoli,aby stała Wam się krzywda, zobaczysz :-*** Jeszcze nie czas na spotkanie z Nim. Życzę siły i wytrwałości Słoneczko moje Kochane :-****
OdpowiedzUsuńWszyscy życzymy zdrówka zarówno dla ciebie jak i braciszka! :-*. Trzymajcie się ciepło Kochani! :*
OdpowiedzUsuńŻycie czasami jest okrutne, wiem coś o tym , też straciłam tatę, wiele lat temu, ale pamięć pozostaje na zawsze, masz racje, czas nie leczy ran, nie takie... ale jest jedynie okładem, który delikatnie łagodzi ten ból po stracie.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam dużo zdrówka, wspaniale, że tak się wspieracie - macie siebie, musicie walczyć, będzie dobrze Mariko :)
Współczuję Ci, zazwyczaj wszytko wali się na głowę od razu. Życzę powodzenia i wytrwałości ! Też mam brata, którego bardzo kocham i nie wiem co bym zrobiła jakby mu się coś stało. Nie wiem czemu ale cierpienie innych boli bardziej niż te nasze
OdpowiedzUsuń