poniedziałek, 2 września 2013

W Poznaniu-zdjęcia!

Witam Was Kochane

Wczoraj byliśmy w Poznaniu na chrzcie bratanka Wojtka.
Podróż?Super!Widoki-Jednym słowa-Polska!
Wojtuś nastawił GPS,wprowadził kod-wszystko pięknie.
Msza miałabyć o 12.00h.,my na miejscu byliśmy o 11.00h(no dobra,nie jestem pewna ,czy było zero,zero)
 Trzeba było gdzieś zatrzymać się za potrzebą.

Wstąpiliśmy do Biedronki,chcieliśmy jeszcze skoczyć na kawkę ale zrezygnowaliśmy-I TO DOBRZE.
"ZA 300METRÓW SKRĘĆ W PRAWO....."-i tak kręciliśmy...
"CEL OSIĄGNIĘTY"czy jakoś tam.
Szczęśliwi wysiadamy,rozglądamy się gdzie kościół-a tu....a tu-NIC.
Same domki rodzinne.
Okazało się,że są dwie podobne ulice.
Była 12.34h-akurat spojrzałam się na zegarek,gdy brat Wojtka przez telefon oznajmił,że do celu mamy 15 km.
Dziewczyny-ale była jazda!!!
Wojtek zdenerwowany na maksa,nie wspominając o jego bracie.
Marek prowadził nas przez telefon.
"Jedzcie prosto 10km-ja tam będę"No tak,jechaliśmy i....przejechaliśmy.Była 12.47.
Dzwoni Marek :"Mieliście być -k....  mać"
-odpowiadamy-"K....  Byliśmy"
Marek:"Jedzcie teraz prosto do bb" 12.50.
Dojechaliśmy.Okazało się,że Marek jechał za nami.Kurcze,to były sekundy-brat Wojtka tylko śmignął,my za nim-w mieście-130-140Km/h.
Zdążyliśmy-dwie minuty przed czasem.
Zdenerwowało mnie to,że Wojtka kuzynka(zanim Marek wyjechał po nas)stwierdziła,że nie ma co czekać na nas,a chrzestnym ma zostać jej mąż.
Spodobało zaś to,za co chylę głowę Markowi,że do końca "był"przy bracie -był w stanie opożnić mszę-rozmawiał z proboszczem już o tym.

SZCZĘŚLIWI RODZICE

Z powrotem,Marek wyprowadził nas z Poznania(Z Bydgoszczy były trzy rodziny-trzy auta)-Pierwszy jechał kuzyn,póżniej Wojtka Ojciec z bratem,na końcu my.
W pewnej chwili  wszyscy zaczęli dzwonić-"CZY NAM COŚ SIĘ NIE STAŁO,BO NAS NIE WIDAĆ"
No to wjechali Wojtkowi na ambicję.Wyprzedził ojca i gonił kuzyna.Przed nami jechał samochód-co ja piszę-wlókł się!Wojtek postanowił go wyprzedzić-nie zauważył znaku kierowcy-no i wyprzedził...a jakże...nawet policja go powitała.
Niestety,dozwolona prędkość-60km/h-my na liczniku mieliśmy 80.Całe szczęście,że policjant był bardzo miły(a mandat wlepił)-ostrzegł nas o czynnych fotoradarach,i w którym miejscu stoi następna kontrola .
Ale było super.

Z SERDUCHEM NA DŁONI
MARIKA


41 komentarzy:

  1. Raaaaaaaaaany, ale mieliście dzień! :) Szaleństwo od początku do końca.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale sie ciekawie czytało :D niedziela pełna wrażeń :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Bardzo słodki,niestety podczas mszy zaczął płakać.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Szkoda,że nie ma zdjęcia miny Wojtka na widok policjanta!

      Usuń
  6. Ale mieliście przygód :D
    nie ufam GPS-om od :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale mieliscie dzien pelen wrazen :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz się z tego śmiejemy ale wczoraj nie było tak wesoło-adrenalina!

      Usuń
  8. ale mieliście przygody :D
    ale powiem Ci, że miałam bardzo podobną sytuację :-) jak jechałam również na chrzciny, gdzie byłam chrzestną :-)
    z tym, że my niestety się spóźniliśmy i musiałam lecieć na przód przez cały kościół, ale był stres i emocje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O,to jeszcze lepsze wejście miałaś!

      Usuń
    2. oj tak, ale do śmiechu wtedy nie było, ani trochę :D

      Usuń
  9. o kurcze.... no juz sobie wyobrazam te nerwy.... szok :)
    zapraszam do mnie,
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzeba było gdzieś tam na trasie odbić na Gorzów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana,cały czas o tym myślałam!!!

      Usuń
    2. Następnym razem od razu odbijajcie! :)

      Usuń
    3. Na pewno-gdyby nie chrzest!Niedługo jedziemy na ślub do Marka-wtedy odbijemy!

      Usuń
  11. Dzień pełen wrażeń, szkoda, że zakończył się takim średnio miłym akcentem(mandat...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od myślenia już bolała nas głowa!

      Usuń
    2. Cóż - mandat w pełni zasłużony:) co by nie mówić na drodze nie mogą emocje brać góry nad rozsądkiem kierowcy.

      Usuń
  12. Co za dzień :) Na adrenalinie cały czas :) Najważniejsze , że chrzciny się udały, dzidzia słodziuchna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie ADRENALINA!!!A Antoś naprawdę jest słodki!

      Usuń
  13. Dawaj więcej zdjęć:) A następnym razem zapraszam do mnie nakawkę do Poznania;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno wpadniemy,może Kamila dojedzie?

      Usuń
    2. Kamila to się do mnie wybiera od nie wiem kiedy i ciągle jej nie po drodze. Ona mnie chyba nie lubi;p

      Usuń
    3. No co Ty!JA JĄ PRZYWIOZĘ!!!!!!!

      Usuń
  14. Oj stresująca historia, współczuję, ale dobrze, że w końcu wszystko się udało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz,to się śmiejemy.Pamiętam,jak z GPS słyszelismy-"DROGA DOBIEGŁA CELU"i tak cały czas.Na to Dawidek-"jeszcze jedno słowo,a wylecisz babo przez okno"!Też się stresował!

      Usuń
  15. To mieliście przeżycia, najważniejsze, że dojechaliście cali i zdrowi :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie licząc rowerzysty,któremu o mało co Wojtek nie staranował roweru!

    OdpowiedzUsuń